4 lata temu w wigilijny wieczór, urodziła się moja córka. Kiedy już się trochę ogarnęłam jako młoda mama, gdy skończyły się kolki i inne problemy, postanowiłam zacząć wychodzić do ludzi. Bacznie śledziłam warszawski rynek zajęć dla rodziców z niemowlętami i trudno mi było znaleźć coś sensownego. Owszem chodziliśmy z córką na basen, ale szukałam jeszcze czegoś więcej. Zajęć które będą stymulowały rozwój mojej córki poprzez zabawę, i oprócz jedynych w zaprzyjaźnionej Fundacji Sto Pociech, nie było nic co by mnie szczególnie zainteresowało. Zainspirowało mnie to, do stworzenia własnego, autorskiego programu zajęć multisensorycznych. Przez 2 lata przygotowywałam się teoretycznie i pisałam program Smyko-Multisensoryki, a przez kolejne 2 wdrażałam go w praktyce prowadząc regularne zajęcia z maluszkami i ich rodzicami.
Dlaczego więc warto uczęszczać z maluszkiem na prawdziwe zajęcia multisensoryczne (czyli takie które stymulują wszystkie 7 zmysłów małego dziecka)?
- STYMULOWANIE ZMYSŁÓW JEST INWESTYCJA W ROZWÓJ DZIECKA
Dobrze poprowadzone zajęcia multisensoryczne, przez odpowiednio wykwalifikowaną osobę, będą zawsze inwestycją w rozwój dziecka. Dobrze wiemy że, dla jak najbardziej maksymalnego rozwoju w ramach własnych możliwości, małe dziecko potrzebuje stymulacji sensorycznej. Odbywa się ona poprzez aktywności i zabawy stymulujące zmysły. Oczywiście każdy z nas może to z powodzeniem robić we własnym domu, ale przecież każdemu nawet najbardziej wyedukowanemu rodzicowi, kiedyś kończą się pomysły. I dlatego udział w zajęciach multisensorycznych jest zawsze na plus dla naszego dziecka.
- ZDOBYWASZ WIEDZĘ ORAZ INSPIRACJE DO ZABAW
Na zajęciach multisensorycznych rodzice zyskują mnóstwo inspiracji do zabaw w domu. Ja na swoich autorskich zajęciach Smyko-Multisensoryka zawsze mówię, jakie funkcje i umiejętności rozwija dana zabawa. Jest to taki mini kurs na temat – jak się bawić ze swoim dzieckiem, żeby wspierać jego rozwój. Możemy poobserwować swoje dziecko podczas niecodziennych zabaw i aktywności , żeby potem odtworzyć je w domu i mieć 20 minut na wypicie ciepłej kawy czy herbaty 😉 ale…. (patrz niżej)!
- NIE ROBIMY BAŁAGANU W DOMU
Zabawy sensoryczne są cudowne ale strasznie brudzące i jest po nich masa sprzątania. Plusem tego rodzaju zabaw na zajęciach jest fakt, że ktoś inny sprząta bałagan zrobiony przez dzieci;-) Czyli podsumowując – dzieci się brudzą na wszelkie możliwe sposoby a w domu mamy czysto;-) lub względnie czysto 🙂
- KONTAKT Z RÓWIEŚNIKAMI
Nasze dziecko na zajęciach doświadcza pierwszych kontaktów z rówieśnikami. Oczywiście nie wymagamy od malucha poniżej 3 roku życia, żeby bawiło się z innymi dziećmi. Zwykle nie jest jeszcze na to gotowe, ale możemy obserwować pierwsze próby interakcji lub zabawę równoległą – gdy dzieci bawią się obok siebie. Jest to też ważny, pierwszy krok który w przyszłości może ułatwić dziecku adaptację w grupie żłobkowej lub przedszkolnej.
- BONUS DLA MAMY/ TATY
Zawsze żartuję, że na moje zajęcia przychodzą FAJNI rodzice. Coś w tym jest, ponieważ łączy nas troska o rozwój dziecka, rozumienie idei podążania za dzieckiem i jego potrzebami, szanowanie dziecka i jego preferencji oraz luz i radość czerpana z bycia razem. Na zajęciach nie tylko bawią się dzieci, ale także i rodzice. Niektórzy mówią wręcz, że odkrywają swoje dzieciństwo na nowo, będąc rodzicem. Jest to czas spotkania, rozmów, wymiany doświadczeń oraz wspólnego wypicia kawy (oczywiście przed zajęciami, bo w trakcie nie mamy na to czasu 😉
Obecnie na rynku jest duży wybór zajęć dla rodziców z maluszkami, w tym także sensorycznych. Niestety wiele z nich nie spełnia podstawowych kryteriów, żeby można je było nazwać multisensorycznymi czy rozwojowymi. Z drugiej strony są też takie, które jak najbardziej pozytywnie wpływają na rozwój. Napiszę o tym więcej w kolejnym artykule ale pamiętajmy, że podstawowym wyznacznikiem dobrych zajęć jest to, czy nasze dziecko dobrze się na nich bawi i my razem z nim 🙂