Pedagogiem specjalnym jestem już prawie 15 lat, terapeutą SI ponad 10. Sama jestem osobą wysokowrażliwą i mam zaburzenia sensoryczne. Czuję mocniej i więcej, tak więc doskonale rozumiem dzieci z zaburzeniami sensorycznymi, a przynajmniej te z nadwrażliwościami w obrębie różnych systemów zmysłowych.

Prowadząc warsztaty i szkolenia w klubach rodzica, żłobkach, przedszkolach czy szkołach jak Polska długa i szeroka, wielokrotnie obserwowałam różne miejsca w których przebywały dzieci. W Warszawie, Białej Podlaskiej, Szczecinie, Radomiu, Rzeszowie, Augustowie czy Grudziądzu.

Prowadząc indywidulaną terapię integracji sensorycznej dzieci w różnym wieku, często prosiłam rodziców o zdjęcie pokoju ich pociech lub miejsca w domu, w którym najczęściej przebywa. Nie wiem czy wiecie, ale elementem terapii jest także stworzenie dziecku przestrzeni, która będzie wspierająca.

I co udało mi się zaobserwować?

Niestety wnioski są niebyt optymistyczne. W znacznej większości miejsca dedykowane dzieciom, swoją aranżacją i wystrojem nie tylko nie wspierają rozwoju dziecka, ale wręcz przeciwnie mogą oddziaływać destrukcyjnie. Dotyczy, to także pokoików dziecięcych, chociaż moda na wystrój wnętrza w stylu skandynawskim, aktualnie przełamuje negatywny trend. 😉

Zbyt duża ilość kolorów, deseni czy pstrokate podłogi mogą powodować przestymulowanie zmysłu wzroku. A tym samym wzmacniać trudności sensoryczne dziecka, powodować negatywne reakcje i zachowania. Przeciążony układ nerwowy nie jest w stanie przetwarzać nowych informacji i treści edukacyjnych, a zwyczajnie walczy o przetrwanie.

Zbyt duża ilość dzieci w grupach, często stłoczona w salach o małej powierzchni, wszechobecny hałas lub ciągłe puszczanie muzyki dziecięcej (zwłaszcza w żłobkach) powodują nagminne przestymulowanie słuchowe. Wielu z nas zauważa, że po powrocie z przedszkola i szkoły, dzieci nie rozmawiają tylko krzyczą.

Już ponad pięć lat temu sformułowałam pojęcie – „sensorycznie przyjaznego wnętrza”. I to zarówno w naszych domach jak i miejscach komercyjnych czy edukacyjnych. W bardzo prosty sposób możemy sprawić, by najbliższe otoczenie naszych dzieci było przyjazne i wspierało ich rozwój sensomotoryczny. Od tego czasu nieustannie opowiadam o tym podczas moich wystąpień, szkoleń i warsztatów. Piszę w postach, artykułach, książkach i innych publikacjach.

Palcówka przyjazna sensorycznie.

Co zatem oznacza, że placówka jest przyjazna sensorycznie, a więc wspiera procesy integracji sensorycznej swoich wychowanków?

  • Sensoryczne przyjazne wnętrze.

Wnętrze, które nie przebodźcowuje, a wspiera równowagę układu nerwowego. Oszczędne w bodźce wzrokowe i słuchowe, a także chociaż może to się wydawać śmieszne – zapachowe.

1. Wzrok

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że najlepszymi i najbardziej wartościowym bodźcami są te pochodzące z natury. Nic innego tak nie wycisza jak spacer po lesie czy morskiej plaży. Okazuje się, że kolorami, które nie przebodźcowują układu nerwowego są wszystkie kolory natury czyli: tzw. kolory ziemi, błękity i szarości, zielony oraz biały.  

Sale przedszkolne, które zwykle są pełne kolorowych zabawek, książeczek, klocków i innych przyborów, nie potrzebują intensywnie kolorowych podłóg, ścian czy mebli. Wszystkie tekstylia w postaci rolet, dywanów i wykładzin, obicia kanap czy foteli powinny być jednolite i w stonowanych barwach.

Okazuje się, że zdecydowanie mniej przyjazne są drobne desenie, małe obrazki i naklejki. Duża ilość może męczyć niedojrzałe układy nerwowe dzieci, mogą też mieć problem z zabawą na takiego rodzaju podłodze. Nie są w stanie wyodrębniać z tła, klocków, układanek czy innych drobnych przedmiotów. Nie wspominając o bezpieczeństwie tych najmłodszych, które na pstrokatym podłożu nie zauważają przeszkód, które trzeba ominąć.

2. Słuch

Dzieci mają także zbyt dużo bodźców słuchowych dookoła siebie. Wystarczy tylko wspomnieć o badaniach natężenia hałasu w szkołach podstawowych czy posłuchać jak dzieci krzyczą do siebie w grupach przedszkolnych. Doskonale wiadomo, że zmorą współczesnych przedszkoli jest hałas. I to nie jest oczywiście wina nauczycieli ani dzieci, tylko liczebności grup. Tak, trzeba to głośno powiedzieć, że grupa 25 przedszkolaków (a czasami nawet więcej) to  zdecydowanie zbyt dużo. Optymalna grupa do pracy to 15 max 18 dzieci.

Prowadząc szkolenia z osobami dorosłymi, które raczej nie krzyczą, nie biegają, nie tarzają się po dywanie i nie biją kolegi – doświadczam tego na co dzień, że najbardziej optymalnie pracuje się w grupach 16 osobowych. 😉

Nie będę już komentować tego co się dzieje w żłobkach, gdzie nie ma ograniczeń liczebności grup, tylko jest odgórnie określona ilość opiekunów na liczbę dzieci. Szkoliłam opiekunki żłobkowe które pracowały w grupach po 30 i więcej dzieci w jednej sali. Nagminne też jest częste i głośne puszczanie muzyki dziecięcej w grupach, co także nie jest najlepszym pomysłem. Muzyka tak, ale nie na okrągło w ciągu dnia. Takie warunki, nie wspierają procesów integracji sensorycznej, a przyczyniają się do przestymulowania bodźcami dzieci już na tym początkowym etapie.

Ostatnią sytuacją są bardzo głośne dzwonki na lekcje w wielu polskich szkołach. Powodują, że nawet mniej wrażliwi uczniowie, po kilku lekcjach mają serdecznie dosyć. W szkole integracyjnej w której pracowałam, głośny dzwonek zamieniono na przyjemne dla ucha melodyjki, czyli dało się wyeliminować ten mocno przebodźcowujący czynnik.

3. Sensoryka w codzienności, a nie tylko od święta

Zgodnie z Teorią Integracji Sensorycznej, pracujemy i stymulujemy na co dzień, głównie 3 bazowe, podstawowe systemy zmysłowe:
1) Dotyk
2) Przedsionek
3) Propriocepcja

A do tego ograniczamy w edukacji i codziennym życiu placówki, bodźce słuchowe i wzrokowe. Edukacja powinna przebiegać w ruchu, najlepiej na podłodze. A nie tak jak to wygląda obecnie w wielu miejscach. Przy stoliku, wypełniając karty pracy. Każda placówka powinna też posiadać kąciki wyciszenia czyli miejsca odpoczynku dla dziecięcych zmysłów oraz koszyki sensoryczne pełne sensoskarbów, które pomagają dzieciom się dostymulować w razie potrzeb. Nie zmuszamy też dzieci do aktywności, szanujemy odmowę dziecka. Zarówno w temacie jedzenia, które jest bardzo sensoryczną aktywnością ale także zabawy i innych działań. Sensoryka jest wszędzie! Nie tylko podczas zajęć sensorycznych, których i tak jest za mało w naszych placówkach. Ale powinna być normalnością w życiu każdego przedszkola czy szkoły.

4. Patrzenie na dziecko przez sensoryczne okulary

To także termin, którego zaczęłam używać już bardzo dawno. Ale co to właściwie oznacza? Patrzeć na dziecko poprzez sensoryczne okulary? Czyli jak dokładnie?

1. Znać temat Integracji Sensorycznej:
objawy zaburzeń SI, zasady pracy z dzieckiem z trudnościami w grupie. Dlatego tak ważne jest szkolenie pracowników placówek w temacie integracji sensorycznej i sensoryki.

2. Patrzeć na zachowania dziecka przez pryzmat
potrzeb, czytać jego zachowanie a nie widzieć
jedynie skutki (jest niegrzeczne!).

3. Nie etykietować, ale starać zrozumieć to, że
przecież każdy z nas jest inny – mamy różne profile
sensoryczne. Dokładniej na temat profili sensorycznych przeczytasz w moich artykułach:


4. Nie ograniczać rozwoju, nie blokować naturalnego
rozwoju dziecka. Nasz system edukacji niestety temu nie
sprzyja, ale wystarczy przyjrzeć się modelom skandynawskim, żeby zrozumieć do czego powinniśmy dążyć.

Na ten temat, pojawi się niedługo całkowicie nowy wpis 😉

Pokój dziecięcy przyjazny sensorycznie.

Oczywiście nie tylko placówki mogą być przyjazne sensorycznie. W naszych domach możemy zadbać o to, żeby pokoje naszych pociech lub inne wnętrza były także „sensoryfriendly”.

Generalnie ogólne zasady aranżowania przestrzeni domowej są podobne jak w przypadku placówek. 😉 Ale warto wziąć pod uwagę jeszcze inne kwestie np. odpowiednich zabawek i ich ilości, czy odpowiedniego rozplanowania przestrzeni. Dokładnie na ten temat pisałam już 4 lata temu w artykułach, które ukazały się na portalu Dzieci są Ważne.

Na temat przestrzeni sensorycznie przyjaznej dla niemowlaka – przeczytacie tutaj – https://dziecisawazne.pl/jak-urzadzic-niemowlakowi-przestrzen-przyjazna-sensorycznie/

Natomiast pokój sensoryfriendly dla starszaka, został dokładnie opisany w następującym wpisie – https://dziecisawazne.pl/urzadzic-dziecku-przestrzen-przyjazna-sensorycznie/

A na koniec jeszcze coś… Ku przestrodze!

Jakiś czas temu miała miejsce duża konferencja poświęcona tematyce integracji sensorycznej. I ktoś wpadł na „fenomenalny” pomysł, żeby uczestnikom konferencji wydać zaświadczenia o tym, że … ich placówki czy miejsca, w których pracują są przyjazne sensorycznie…. O zgrozo! I takie dyplomy, zawisły najprawdopodobniej w wielu placówkach i gabinetach w Polsce. Warunkiem otrzymania takiego dyplomu było wzięcie udziału w konferencji.

Jak można stwierdzać, że placówka jest przyjazna sensorycznie, bez jakiejkolwiek weryfikacji? To, że ktoś posłuchał wykładu wcale nie oznacza, że wprowadził konkretne zalecenia u siebie. Że przemalował ściany, zdjął girlandy, ozdoby i dekoracje czy wymienił pstrokatą wykładzinę na jednolitą.

Nie oznacza, że jedna czy dwie osoby wpłynęły na działanie całej placówki. Że we wszystkich grupach w danej placówc, dzieci nie pracują głównie przy stolikach, maluchy nie wypełniają kart pracy, a doświadczają wielozmysłowo na podłodze i w ruchu. Że dzieci przebywają na dworze powyżej 2 godzin dziennie, że nie etykietuje się dzieci pod kątem ich zachowania a rozpatruje ich zachowanie przez pryzmat sensoryczny?

Że w końcu nie zmusza się dzieci do jedzenia oraz szanuje odmowę do udziału w aktywnościach z którymi dziecko ma zwyczajny problem lub się ich boi? Tak to nie działa!!!

0 Komentarzy

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

©2024 A.Charęzińska. Wspieranie Rozwoju Dzieci

Skontaktuj się

Zostaw mi wiadomość :)

Wysyłanie

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

Nie pamiętasz hasła ?

Serwis charezinska.pl wykorzystuje coookies więcej informacji

Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Zamknij