Pomysł protestu specjalistów w sprawie wprowadzania w błąd rodziców małych dzieci, przez producentów tzw. zabawek interaktywnych, pojawił się w mojej głowie już jakiś czas temu. Po obejrzeniu pewnego nagrania w telewizji śniadaniowej, w którym gość (specjalista!) zachwala zabawki konkretnej marki, jako wspierające rozwój mowy… szczerze mówiąc, byłam zła. Dlaczego..? Bo dziecko rozwija mowę, tylko i wyłącznie w kontakcie z drugim człowiekiem! A nie z zabawką czy robotem…
Tutaj znajdziesz link do tego reportażu (TUTAJ)
Ale szala goryczy przelała się, gdy jedna z mam, logopedka podesłala mi link do artykułu, który pojawił się na łamach olbrzymiego portalu informacyjnego tuż przed świętami. W tym tekście (autorem jest nomen omen A. Gotówka – cóż za autoironia redakcji), PR-owcy wspięli się na wyżyny i te same zabawki interaktywne zostały opisane jako… wspierające Integrację Sensoryczną maluszków! WHAT??? Tutaj delikatnie mówiąc wku….!#@%& się masakrycznie.
Ktoś jednym słowem „wyciera gębę” tematem Integracji Sensorycznej i stymulacją zmysłów najmniejszych dzieci, nie mając o tym zielonego pojęcia! Ja wiem, że takie sponsorowane artykuły powstają za grubą kasę, że nie piszą tego specjaliści, bo wątpię czy jakikolwiek terapeuta SI podpisałby się pod czymś takim…
Tutaj link do tego artykułu „Czym jest integracja sensoryczna i dlaczego jest tak ważna w rozwoju dziecka” Zwróćcie uwagę na sam tytuł materiału i 'perfekcyjnie’ zbudowane wprowadzenie – jak łatwo można zmanipulować rodzica, który będzie miał po raz pierwszy do czynienia z tematem SI… 🙁
Dlaczego zabawki interaktywne to ściema?
Jakie błędy znajdziemy w tym artykule?
- Hasło „Budzimy zmysły malucha”. Jest w tym stwierdzeniu manipulacja. Kto budzi zmysły niemowlęcia, nikt inny jak jego rodzice, opiekunowie, bliscy mu ludzie. A także otoczenie w którym się znajduje. A nie zabawki interaktywne, one mogą co najwyżej pobudzać zmysły lub przebodźcowywać.
- Skupiają się na 5 zmysłach: smaku, węchu, dotyku, wzroku i słuchu. Jest to kardynalny błąd, gdyż w Teorii Integracji Sensorycznej wyróżniamy 7 (a nawet 8 zmysłów). Stąd jeśli, ktoś opisuje temat zmysłów tylko poprzez pryzmat dotyku, wzroku, słuchu, węchu i smaku, a nie wspomina o równowadze i propriocepcji, to na temacie zna się tyle, co ja na fizyce kwantowej 😉
- Przy doborze zabawek radzą skupić się na atestach i rzekomych walorach „edukacyjnych”, a nie ma ani jednego słowa o przyjazności sensorycznej takiej zabawki. Ani o tym, jak powinna wyglądać i czym się charakteryzować zabawka przyjazna zmysłom niemowlęcia. Nie piszą, bo reklamowane zabawki „grają, śpiewają, świecą”… a jest to akurat cecha, która zdaniem terapeutów integracji sensorycznej, dyskwalifikuje zabawkę dla niemowlęcia. Zabawka powinna być prosta, stymulować maksymalnie 1/2 zmysły, ale w bardzo naturalny sposób. Grająco-świecące zabawki nie nadają się dla niemowląt!
- Każda z zabawek interaktywnych uczy dziecko czegoś innego i zachęca do rozwoju. Tak opisuje je artykuł. Natomiast każde dziecko posiada w sobie naturalny, wewnętrzny pęd do rozwoju tzw. „inner driver”. Zdrowy maluch, w ogóle nie musi być do tego zachęcany, a jeśli już to przez drugą osobę. I nie za pomocą takich zabawek!
- Zabawki wprowadzają dziecko w świat literek i liczb…. Kolejna pseudoedukacyjna ściema producentów – żeby obok waloru modnej sensoryki, dołożyć element edukacji. Biorąc pod uwagę rozwój dziecka, błędem jest wprowadzanie w tak wczesnym okresie rozwojowym obrazu graficznego liczby, czy liczenie bez odniesienia do konkretnych przedmiotów (przeliczanie). Jest to chwyt marketingowy, skierowany do rodziców.
Tak dla przypomnienia jeszcze w temacie sensoryki i Integracji Sensorycznej…
Co jest potrzebne do rozwoju małego dziecka?
Małe dziecko nie potrzebuje do rozwoju zabawek interaktywnych, popularnie nazywanych edukacyjnymi. Te zabawki nie są w stanie dać dzieciom nic więcej, niż zyskałyby w kontakcie z drugim człowiekiem. Co więcej, nie są zbytnio wskazane dla niemowląt i małych dzieci. Dlaczego?
- Podstawą rozwoju jest relacja z drugim człowiekiem, a nie zabawka tym bardziej interaktywna.
- Bardzo ważna dla rozwoju jest odpowiednia stymulacja sensoryczna, dostosowana do wieku i możliwości dziecka.
- Jedyną opcją na dostosowanie ilości i jakości bodźców dla danej osoby jest drugi człowiek… a nie zabawka.
- Najbardziej korzystne bodźce dla układu nerwowego dziecka to te związane z naturą oraz drugim człowiekiem, a nie interaktywnym sprzętem.
- Zabawki interaktywne nie wspierają rozwoju mowy dziecka, gdyż może ona rozwijać się TYLKO w kontakcie z innym człowiekiem.
- Zabawki interaktywne często przestymulowują zbyt dużą ilością bodźców naraz, których niedojrzały układ nerwowy nie jest w stanie przetworzyć.
Więcej nt. prawidłowego wspierania rozwoju najmłodszych znajdziecie w innych artykułach na moim blogu https://www.charezinska.pl
Tak więc razem z gronem wspaniałych terapeutek, specjalistek ogłaszam akcję – zabawki interaktywne to ściema. Rodzice je kupują, bo myślą, że w ten sposób wspierają rozwój swojego dziecka. Otóż, fakty są takie, że dziecko ich nie potrzebuje, a często wręcz takie zabawki są szkodliwe, gdyż przebodźcowują maluchy. Każda z nas: Magda – fizjoterapeutka, Marcelina – neurologopedka, Kama – psycholog, Ola – trener umiejętności społecznych, umieszcza swój głos w tym temacie! Warto posłuchać co inni specjaliści mają tu do powiedzenia. 🙂
A ja w odpowiedzi na te eksperckie rewelacje, polecam naszą ostatnią rozmowę z Joanna Szulc w studio @polsatrodzina_official. Także o tym co wspiera rozwój małego dziecka i jakie zabawy są tymi najbardziej polecanymi.
Nagranie znajdziecie na @ipla.tv #mammamia odcinek nr 223
A także polecam nagranie na temat zabawek odpowiednich dla niemowląt i małych dzieci z Pytania na Śniadanie
Dołączcie do naszej akcji – zabawki interaktywne to ściema #zabawkiinteraktywnetosciema
